Tytułem wstępu.

To nie blog. To portal. A właściwie część multiportalowej platformy o nazwie - "Nie Dla Opornych".
To nie blog, to komentarz - do rzeczywistości, przyspieszonej jakby chęć zatrzymania się nad czymkolwiek była efektem wewnętrznej słabości lub powodem do wstydu.
To nie lifestyle. To nauka, podana w taki sposób by była zrozumiała dla człowieka inteligentnego, laika choć zdolnego zrozumieć i zaciekawić się, czymś co rozumowi daje odzew.

Pamiętacie stare artykuły popularnonaukowe? Stare popularnonaukowe książki? Czasopisma? Ich serce biło powoli i z precyzją kwantowego zegara. Ich celem było rzeczowe i dogłębne wyjaśnienie omawianego problemu. Ich odbiorcą był inteligentny erudyta.
To wszystko znikło z otaczającej nas rzeczywistości.
Pismo "Problemy" padło w raz z nastaniem ery płatności za słowo. "Wiedza i życie" oraz "Świat Nauki" zmieniły się w kolorowe, lifestylowe gazetki zagubione w poszukiwaniu rynkowego sukcesu.
Pragnąc wskrzesić dawne podejście do popularyzowania nauki - rzeczowe, dogłębne, pełne szacunku dla czytelnika - uruchamiamy tą część większego projektu, która ma prezentować zapomniane już, ale wciąż AKTUALNE artykuły popularnonaukowe wydobyte z pożółkłych kartek wyżej wspomnianych czasopism.

Bliżniaczym naszym portalem jest Sztuka Nie Dla Opornych oraz strona na Facebooku zbierająca posty i komentarze z obu tych portali.
Mamy nadzieję, że w tym powolnym, pełnym refleksji nurcie znajdziesz miejsce dla siebie.
Miłego przepływu!



ps. Pod każdym z artykułów oprócz linków multimedialnych, znajduje się miejsce przeznaczone na promocję autora. Zachęcamy was do odwiedzania umieszczonych tam odnośników. Portal nie ma charakteru zarobkowego. Odwdzięczamy się więc autorom możliwością popularyzacji ich nazwiska i ich dzieł.
Ponadto nie wstawiamy samodzielnie materiałów filmowych i muzyki do internetu. Istniejące już w sieci materiały zostały jedynie przelinkowane tak by odnośniki nie straciły na aktualności.


Artykuły według kolejności:

poniedziałek, 3 listopada 2014

Śmierć Józefa Sułkowskiego w Kairze


Problemy 4-5/1993

Przedstawiamy poniżej bardzo ciekawą biografię Józefa Sułkowskiego - adiutanta Napoleona Bonapartego, Polaka i patrioty, którego osiągnięcia i czyny uległy z biegiem czasu znacznej mitologizacji. Artykuł ten w znacznym stopniu dociera do prawdy i demitologizuje postać Sułkowskiego. Dowiecie się w nim jak zginął i czy na pewno uznawany był za następcę Napoleona.
Polecam.
Citronian-Man
----------------------------------------------------------------
Wieki XVIII i XIX obfitują w nazwiska bohaterów związanych z ostatnimi latami Rzeczypospolitej, epopeją napoleońską i narodowymi powstaniami. Czyny wielu z nich i ich zasługi nie zawsze znalazły godne odbicie w polskiej historiografii. O niektórych zupełnie zapomniano, inni zyskali popularność przekraczającą miarę ich osiągnięć. Do tych ostatnich należy Józef Sułkowski. 


Jest rzeczą zasługującą na zastanowienie, że ten adiutant Napoleona Bonapartego, dzielny oficer i jego prawa ręka, niemal do śmierci pozostał w cieniu, tylko w stopniu kapitana. Poza brawurową odwagą, którą odznaczył się w Polsce, a potem w bitwach we Włoszech i w czasie kampanii egipskiej - nie dokonał żadnych wielkich czynów, które usprawiedliwiałyby jego ogromną popularność.
Sułkowskiemu poświęcono kilkadziesiąt opisów biograficznych, literackich i poetyckich. Powstała też legenda, że jego śmierć w Kairze była wynikiem niechęci Napoleona, który jakoby widział w nim swego konkurenta i dlatego wysłał go w czasie powstania Arabów w Kairze na pewną śmierć. Jest to romantyczny mit, który chyba stworzył francuski biograf Sułkowskiego, Hortenzjusz de Saint-Albin, który w Polsce „przyjął się” w poezji i literaturze pięknej. Mit ten rozwinął Stefan Żeromski w swym dramacie „Józef Sułkowski”, a współcześnie - Marian Brandys w opracowaniu biograficznym „Oficer największych nadziei” („Czytelnik” 1966), które pomogło mi w ustaleniu szczegółów życiorysu Józefa Sułkowskiego.
Pochodzenie Józefa jest dość zagmatwane. Rodzina Sułkowskich składała się z linii książęcej, związanej z pozamałżeńskimi wyczynami króla Augusta II Sasa, oraz masy ubogich Sułkowskich „sprowadzonych na świat już bez pomocy królewskiej”, jak to zauważa Brandys. Ci Sułkowscy minorum gentium korzystali z pomocy i protekcji swych możnych krewnych, dobijając się z czasem wyższych stanowisk. Do tych ostatnich należał graf Teodor Sułkowski, austriacki pułkownik stacjonujący w węgierskim mieście Raab. Tam miał się urodzić w 1773 r. jego syn Józef. Data ta jest zresztą kwestionowana, gdyż np. Szymon Askenazy ustala ją na rok 1770. Również trudne do ustalenia jest pochodzenie matki Józefa. Miała nią być Węgierka, pani Quelisc z Raab, lub... Małgorzata de Fleville, druga żona Teodora. Są to szczegóły mało ważne dla życiorysu naszego bohatera, tyle tylko, że przez całe dzieciństwo korzystał z pomocy możnych Sułkowskich.
W 1777 r. został wysłany do ordynacji rydzyńskiej, gdzie rezydował bogaty i bardzo wpływowy książę August Sułkowski. Mały Józef odznaczał się wyjątkowymi zdolnościami, miał przy tym ujmującą powierzchowność, nic więc dziwnego, że bezpotomny książę August upatrzył go na swego spadkobiercę. Józef był rzeczywiście genialnym dzieckiem. Orientował się w literaturze klasycznej, opanował też biegle kilka języków. Stary książę zabierał go chętnie w dalekie podróże, gdzie popisywał się umiejętnościami swego bratańca. Doskonali nauczyciele i guwernerzy, jak i pobyty na dworach panujących dopełniły jego ogłady i wykształcenia.
Józef Sułkowski miał upodobania wojskowe, toteż po zakończeniu zagranicznych wojaży kształcił się w tym kierunku w pułku Sułkowskich stacjonującym w Rydzynie. Książę August mianował go w wieku jedenastu lat aspirantem oficerskim Lejbgwardii, a później podchorążym. W młodym chłopcu, mimo otaczającego go luksusu, a może właśnie dlatego, wcześnie pojawia się wrażliwość na nędzę chłopstwa. Te jego radykalne poglądy budziły niechęć arystokratycznego otoczenia i przełożonych.
Po śmierci księcia Augusta sytuacja Józefa zmieniła się zasadniczo. Szesnastoletni porucznik dworskiego regimentu zostaje po przeniesieniu pułku do Warszawy zwykłym, obciążonym codziennymi obowiązkami porucznikiem piechoty. Tu wiąże się z warszawskim ośrodkiem lewicowej radykalnej myśli politycznej, czyli z tzw. polskimi jakobinami. Nie sprzyja to awansom wojskowym.
Konstytucję Majową Sułkowski określa jako „nieśmiałą, niepełną, zbyt ustępliwą wobec wstecznych wyobrażeń szlachty”, gdyż nie doprowadziła do zrównania praw ogółu obywateli, a zwłaszcza chłopstwa. „Przywileje stanu szlacheckiego z pierwszeństwem tego stanu w życiu publicznym i prywatnym, były pierwszym przedmiotem tej konstytucji zaręczeń” - pisze Sułkowski w „Ostatnim głosie obywatela polskiego”.
W czasie beznadziejnej wojny w 1792 r. Sułkowski - już jako kapitan wyróżnia się męstwem i odwagą.

Odznaczony Orderem Virtuti Militari, nie otrzymuje jednak z powodu swych rewolucyjnych poglądów dalszych awansów. Zniechęcony tragiczną sytuacją kraju, jesienią 1792 r. opuszcza Polskę i udaje się do Paryża.
Francja przeżywa wówczas swój szał rewolucyjny. Władza należy do ludu, ale sankiuloci niechętnie patrzą na młodego polskiego arystokratę. Sułkowski zostaje nawet przejściowo aresztowany, aż do wyjaśnienia sprawy jego szczerej chęci wsparcia rewolucji. Zbliża się wówczas do rodziny Venture. Jan Michał Venture de Paradis był orientalistą, który spędził wiele lat na Bliskim Wschodzie, głównie w Egipcie i Syrii. On to rozbudził w Józefie zainteresowania orientalistyką i... jedną z jego pięknych córek. Przyjaźń z Venture trwała aż do ich prawie jednoczesnej śmierci w Kairze. Dzięki niemu Sułkowski opanował język arabski i turecki oraz obszerną wiedzę o Oriencie, wspartą zresztą osobistymi doświadczeniami, gdy był wysłany służbowo do Turcji.
Dopiero w kwietniu 1796, już jako obywatel francuski (podobno dzięki małżeństwu z Venture’ówną), otrzymuje przydział do armii włoskiej generała Bonapartego. Sułkowski chce nadal doskonalić się w sztuce wojennej, której ostatecznym rezultatem ma być udział w wyzwoleniu Kraju. W Bonapartem widzi wzór swych rewolucyjnych ideałów. Jednak - mimo zainteresowania ważniejszymi sprawami sztabowymi - jest od nich odsuwany. Dopiero udział w bitwach i odwaga zwracają na niego uwagę przyszłego cesarza Francuzów. Sułkowski zostaje mianowany jego adiutantem przybocznym (aide de camp). To mu umożliwia stały kontakt z Bonapartem, który poznaje się na zdolnościach młodego Polaka i wyznacza mu coraz poważniejsze zadania. Zadziwiające jest jednak, że inni oficerowie ze świty Napoleona awansują błyskawicznie, a Józef - prawa ręka wodza - kończy kampanię włoską w dotychczasowym stopniu kapitana. Zresztą ponoć on sam nie zabiegał o żadne awanse. Jednak stwierdzenia jego biografów, że Napoleon trzymał go w cieniu z obawy, że Sułkowski mógłby zająć jego miejsce, należy zaliczyć do niesmacznych legend. Również pochlebne opinie innych dowódców o Sułkowskim nie mogły tu mieć żadnego znaczenia. Wprawdzie utrzymywał on kontakty z niechętnymi wówczas Bonapartemu członkami Dyrektoriatu, ale zawsze i w każdej okoliczności wykazywał pełną lojalność wobec swego wodza. Takim pozostał do końca życia, mimo że Bonaparte - ten jego wzór rewolucjonisty, który miał przynieść wolność uciskanym (a między innymi i Polsce) - zawiódł całkowicie jego nadzieje.
Wiadomo, że między naczelnym wodzem a jego przybocznym adiutantem istniały rozdźwięki. Bonaparte w pełni doceniał talenty wojskowe i inteligencję swego bliskiego współpracownika, jednocześnie zarzucając mu niezrównoważenie, słabą orientację polityczną i wybujałą wyobraźnię.
W dniu 5 marca 1798 r. został oficjalnie zaakceptowany plan wyprawy egipskiej. Bonaparte zdawał sobie doskonale sprawę, jak w tym przedsięwzięciu - dzięki swej wiedzy o Bliskim Wschodzie i znajomości języków może mu być pomocny Józef Sułkowski. Głównym tłumaczem wyprawy został Jan Michał Venture.
Sam jej plan i perspektywy odpowiadały naturze Sułkowskiego. Napoleon obiecywał jej uczestnikom złote góry, bogate łupy i nagrody. Wyprawa miała przynieść wyzwolenie uciskanym przez bejów mameluckim fellahom.
W czerwcu 1798 r. potężna flota wojsk francuskich w drodze do wybrzeży afrykańskich opanowuje Maltę. Tu Sułkowski popisał się wybitną odwagą, którą odznaczył się również przy zdobyciu Aleksandrii, gdzie był dwa razy zepchnięty z muru i ranny. Dotarcie do Kairu przez gorącą pustynię staje się trudnym zadaniem, ale Sułkowski wykazuje tu szczególną wytrzymałość i hart ducha. W słynnej Bitwie pod Piramidami znów odznacza się brawurą i męstwem. Podczas krwawej rozprawy z wojskami Ibrahima-Beja pod Salehyeh (11 sierpnia 1798 r.) zostaje ciężko ranny. Pocięty szablami i trafiony wieloma kulami, zostaje zniesiony z pola walki. Jego męstwo i pogarda śmierci budzą podziw kolegów. Bonaparte nagradza go awansem na szefa brygady. Sułkowskiego pielęgnują lekarze wojskowi, ale nasz bohater, cudem uratowany od śmierci, nie może już brać udziału w bitwach. Zostaje więc odkomenderowany do ekipy uczonych towarzyszących armii. Grupa ta liczyła ponad stu pięćdziesięciu badaczy i artystów, a ich osiągnięcia stały się jedyną trwałą zdobyczą wyprawy Napoleona. Oszczędzani przez wodza, często niezaradni i słabi, budzili lekceważenie i niechęć wojska. Sułkowski pomagał im, a dzięki swej inteligencji i wiedzy spotykał się z ich strony z uznaniem i sympatią. Oni to właśnie po jego bohaterskiej śmierci poświęcają mu wiele serdecznych wspomnień.
Sułkowski natychmiast po wyjściu ze szpitala włącza się do prac powołanego w Kairze Instytutu Egipskiego, którego kontynuacją jest istniejący do dziś Instytut Archeologii Orientalnej w Kairze (IFAO). Bonaparte obarcza tu Sułkowskiego różnymi zadaniami, powierza przygotowanie zbioru praw egipskich, organizację sądów i oświaty. Sułkowski z własnej inicjatywy organizuje wyprawę archeologiczną do wsi Feraneh nad Nilem, skąd przywozi bogate materiały naukowe, kamienie z hieroglifami i popiersie Izydy. Następnie włącza się do planów odbudowy starożytnego Kanału Sueskiego. Ma tam jechać w październiku z Bonapartem na rekonesans.
Z tego okresu pochodzą jego liczne opracowania o charakterze naukowym („Notatki z wyprawy egipskiej”, „Opis drogi z Kairu do Salehyeh”, „Listy” i in.). Sułkowski opisuje w nich ciężką dolę fellahów egipskich, którzy mieli być wyzwoleni przez Napoleona spod ucisku bejów, w co nasz bohater wierzył.
Wszystko wykonuje w okresie przedłużającej się rekonwalescencji, przy strasznym upale egipskiego lata.
Stosunki z Napoleonem nie układają się dobrze. Bonaparte zaraz po zdobyciu Kairu niby likwiduje - zgodnie ze swymi obietnicami - mameluckie stosunki feudalne, ale działa niekonsekwentnie, opierając się na bejach.
W armii okupacyjnej zaczyna się jednak dziać niedobrze. Zniszczenie w sierpniu przez admirała Nelsona floty francuskiej zakotwiczonej w zatoce Abukir, a więc w pewnym sensie odcięcie powrotu, wywołuje w zwycięskiej armii nastroje pesymistyczne. Żołnierzy dręczy nostalgia, zaczynają się choroby. Grupa wyższych oficerów pod pretekstem ratowania nadwerężonego zabójczym klimatem zdrowia opuszcza Egipt. A tymczasem w Kairze w październiku 1798 r. wybucha powstanie. Okupacyjne rządy Francuzów budzą niezadowolenie. W tym czasie Turcja wypowiada Francji wojnę w wyniku bezprawnego zajęcia ważnej prowincji państwa ottomańskiego. Powstanie jest zaskoczeniem dla Francuzów. Bonaparte, nieobecny chwilowo w Kairze, wraca pospiesznie do swej kwatery w pałacu Esbekieh. Sytuacja staje się groźna, tym bardziej, że w Europie powstaje przeciw Francji koalicja angielsko-turecka, wspomagana przez Rosję.
Sułkowski znajduje się w oblężonej siedzibie Instytutu wraz z grupą uczonych, ale na wiadomość o rozruchach przedziera się w nocy z 21 na 22 października do kwatery Napoleona. Jest ciągle rekonwalescentem w nie najlepszej formie.
W związku z wiadomością, że siły arabskie z prowincji zbliżają się do Kairu, aby wspomóc powstańców, powstaje konieczność zbadania sytuacji na przedmieściach miasta. Od tego zależy dalsze działanie wojsk francuskich. Są podstawy do przypuszczeń, że właśnie Sułkowski sam zgłasza gotowość wykonania tego zadania. To nie Napoleon wysyła go „na pewną śmierć”, jak to się później przyjęło. Koledzy Józefa odmawiają go od tego. Venture słowami: »Wygój się wprzód z ran twoich” chce go powstrzymać od działania. „Nieprzyjaciel nie ma tyle cierpliwości, trzeba iść naprzeciw niemu - odpowiada Sułkowski - z tą wrzącą niespokojnością, która uśmiecha się na widok pola bitwy, i rusza spiesznie w towarzystwie piętnastu kawalerzystów ze straży przybocznej naczelnego wodza”. Tak to opisuje St. - Albin, dodając, że „Sułkowski nie mógł nad sobą panować i nie wstrzymywał nigdy swego zapału, gdy szło o rzucenie się na niebezpieczeństwa. Szczęk broni, dym armat napełniały go jakimś urokiem, czuł się panem siebie bo był nieporuszony w ogniu”. Jest to bardzo trafna charakterystyka.
Tłumacz St.-Albina, Ludwik Miłkowski, w przedmowie do dzieła o Sułkowskim dodaje, że Napoleon, wyraziwszy zgodę na tę eskapadę, pożegnał go gestem wschodnim, który oznaczał: „Idź i zgiń”. Jest to taka sama fantazja, jak upatrywanie przyczyny śmierci Sułkowskiego w złamaniu dyszla powozu, którym z Venturem jechali z Paryża do Tulonu.
Napoleon wysyłając Sułkowskiego „na pewną śmierć” chciał rzekomo pozbyć się potencjalnego rywala i przeciwnika politycznego. Legenda ta została wymyślona przez tegoż St.-Albina i jest uporczywie powtarzana przez polskich pisarzy i niektórych historyków. Podaje on, że gdy na posiedzeniu Dyrektoriatu Wykonawczego w Paryżu zatroskano się, kto mógłby objąć dowództwo w razie śmierci Napoleona, Lazare Carnot, mąż stanu Rewolucji, powiedział: „Jeśli stracimy Bonapartego, mamy gotowego wodza w Sułkowskim”. Jest to prawdopodobnie jeszcze jeden wymysł St.-Albina.
W otoczeniu Bonapartego była cała masa generałów i wyższych oficerów zaprawionych w bojach i zdolnych dowódców. Dlaczego na jego ewentualnego następcę miano by upatrywać młodziutkiego kapitana, o którym może słyszano? (Sułkowski miał kontakty prywatne z Dyrektoriatem). Trzeba tu zachować odpowiednie proporcje...
Udało mi się znaleźć ciekawą notatkę dotyczącą ostatnich chwil życia Józefa Sułkowskiego, napisaną przez Dominika Denon, rysownika i rytownika francuskiego towarzyszącego Bonapartemu w wyprawie egipskiej. Została ona zamieszczona w „Nowym Pamiętniku Warszawskim za 1804 r”, czyli zaledwie sześć lat po tragicznej jego śmierci. „Młody i odważny Sułkowski, zaledwie z ran pod Salehyeh odebranych wyleczony, chciał uważać (zbadać) położenie nieprzyjaciół; spostrzega i uderza na nich, pomimo nierównej liczby tamuje, lecz zapędziwszy się zanadto trafia na zasadzkę. Koń jego, piką przeszyty, pada i przygniata go, a pędzący mu na ratunek nieostrożnie rozbija go i na śmierć gniecie. Taki (był) zgon tego młodego cudzoziemca i najznakomitszego oficera armii egipskiej”.


Prawie identyczną wersję podaje w 1832 r. Ludwik Miłkowski. Opis ten jest później powtarzany w podobnych do siebie wersjach.
Wieść o śmierci Sułkowskiego dochodzi do Napoleona tegoż dnia (tj. 22 października 1798 r.), w porze obiadowej. Świadkowie tak to relacjonują: „Wstał natychmiast od stołu, bez okazania najmniejszego wzruszenia. Mówił jednak potem (co może mu się samemu zdawało), że płakał nad jego śmiercią”. Do otaczających go osób miał powiedzieć: „Przygotowałem się do wielu strat w tym kraju, obecnie atoli poniesiona jest dla mnie jedną z niepowetowanych”. Był to niewątpliwie szczery wyraz żalu, który Napoleon okazywał także i później. W sprawozdaniu wysłanym do Dyrektoriatu Wykonawczego w Paryżu podał: „Był to młody człowiek pełen największych nadziei”.
Nazajutrz po tej masakrze szef sztabu Berthier rozkazał pułkownikowi Bessieres wysłać ludzi w celu pogrzebania zabitych. Chodziło głównie o to, aby wobec pojednawczych zamiarów Napoleona zatrzeć ślady po tym, co zaszło. „Sułkowski był posiekany na drobne części, które wierny jego sługa w miejscu zabójstwa wyśledzić i po wąsach ledwie rozpoznać zdołał”.
Bonaparte zdawał sobie sprawę z tego, że walka z ludem arabskim jest beznadziejna, i szybko dochodzi do porozumienia z powstańcami. „Przebacza” inspiratorom buntu, a dla zjednania sobie tłumów występuje czasem w miejscowym stroju, a nawet ogłasza się wyznawcą Proroka. Te teatralne efekty - jak to nazywa Brandys - budziły niesmak jego podwładnych.
Śmierć Józefa Sułkowskiego w wieku 25 (28?) lat, żołnierza znanego z odwagi i czynów bojowych, wywołała żal w armii napoleońskiej. Boleśnie odczuwali tę stratę generałowie i żołnierze, uczeni i artyści. Sławiono jego charakter, męstwo i inteligencję.
Napoleon zarządził na północno-wschodnim krańcu Kairu budowę dwóch fortów mających stanowić zabezpieczenie przed powtórnym buntem. Jeden z nich nazwano Fortem Sułkowskiego. Nazwa ta istnieje do dziś, choć trudno wyodrębnić go wśród obecnie gęstej zabudowy tej dzielnicy.
Ponoć dwadzieścia lat później Napoleon, już jako zesłaniec na Wyspie Świętej Heleny, wspominając dzieje tragicznej śmierci Sułkowskiego podał, że wyruszył on na rozpoznanie z dwustu konnymi. Czyżby nie pamiętał? A może było to podświadome usprawiedliwienie, nie mające zresztą wiele wspólnego z zarzucanym mu wysłaniem Polaka, jako swego konkurenta, na pewną śmierć? Tę legendę trzeba kategorycznie odrzucić. Askenazy określa ją dosadnie jako bajkę.
W latach 1979-81 poszukiwałem w Kairze grobu Józefa Sułkowskiego. Został on początkowo pochowany na cmentarzu chrześcijańskim w starej dzielnicy, gdzie poległ, w okolicy bramy miasta Bab-El-Nasr. Cmentarz ten był w tych latach akurat w rozbiórce, ale znalazłem tam nieliczne groby Europejczyków z końca XVIII stulecia. Natomiast dobrze zachowany jest cmentarz znajdujący się opodal - Cimitero Latino di terra Santa. Kilkadziesiąt lat temu Francuzi zbudowali tam wielki grobowiec-mauzoleum ku czci Francuzów poległych za Francję w latach 1914-18 i 1939-45. Na tablicach umieszczono kilkaset nazwisk. Poniżej znajduje się wyodrębniona część pomnika poświęcona Francuzom zmarłym (poległym) za ojczyznę w wyprawie egipskiej (Aux Français Morts pour la Patrie - Expedition d’Egypte 1798-1801). W centrum jest tablica ku pamięci generała Klébera i admirała Bruersa oraz dwunastu innych generałów. Obok płyta ku czci uczonych. Wśród nich widnieje nazwisko Sułkowskiego i Venture’a.
Uwiecznieniem udziału Józefa Sułkowskiego w kampanii egipskiej w Kairze kilkadziesiąt lat po jego śmierci zajął się gen. Henryk Dembiński, który wystawił mu pomnik (dziś już nie istniejący).
Józef Sułkowski był postacią tragiczną - dzielny żołnierz odznaczający się szaleńczą odwagą, rewolucjonista i gorący patriota, związał się z Bonapartem licząc, że ten w końcu wyzwoli i jego ojczyznę, ale zawiódł się srodze. Nie wiodło mu się ani w kraju, ani w służbie u Francuzów. Mimo wyjątkowych zasług i męstwa bojowego był odsuwany od awansów. Dopiero tuż przed śmiercią Napoleon mianował go szefem brygady, co odpowiadałoby randze pułkownika, a może generała. Nie powiodła mu się też. zainicjowana przez niego sprawa organizacji polskich legionów we Włoszech. Ubiegł go w tym gen. Jan Henryk Dąbrowski.
Można przypuszczać, że ten piękny młodzieniec nie miał też szczęścia w miłości. Na ten temat pozostało niewiele przekazów, a jego rzekomy romans z księżniczką włoską w czasie kampanii włoskiej rozdmuchał w swym dramacie Żeromski. Nawet wiadomość o jego stosunku z piękną córką Venture’a jest niepewna. Małżeństwo z nią (jeśli w ogóle zostało zawarte) miało na celu szybsze uzyskanie obywatelstwa francuskiego, aby ... jak najprędzej dostać się do armii.
Nie ulega wątpliwości, że ponad kobiety i przygody miłosne przekładał Sułkowski wojaczkę. Ten rycerz bez skazy poległ tak, jak żył. Jego życiorys, czyny bojowe stworzyły wokół niego piękną legendę, choć - mówiąc brutalnie - niczego dla Polski nie zdołał zdziałać.
Nie było moją intencją umniejszać chwałę tego polskiego bohatera narodowego. Takie postacie słusznie są czczone i cieszą się sympatią potomnych, ale często wokół nich powstaje legenda, która ma nie wiele wspólnego z prawdą historyczną.
TADEUSZ DZIERŻYKRAY-ROGALSKI 
profesor doktor habilitowany, Towarzystwo Naukowe Warszawskie





Ważne linki dotyczące autora:








Zachęcamy do dyskusji na temat podanych w artykule treści
oraz wklejania linków do materiałów multimedialnych.
Redakcja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz