Na Nauce NDO, kontynuując temat zderzania religii z wiedzą naukową, postanowiliśmy przedstawić coś więcej niźli tylko kolejny system wierzeń pochodzący z kolejnego kręgu kulturowego. Temat ten można bowiem rozwijać w taki sposób, by pokazać tu w miarę pełen obraz najważniejszych systemów religijnych świata. To ważny kierunek i po części zostanie on zrealizowany. Znacznie ciekawsze jednak i bardziej pouczające wydaje się w tej chwili pokazanie wiary w jej pierwotnej formie - nie jako spójnego i ostatecznego systemu religijnego, lecz w zalążku, w tych pierwocinach, które z pewnością muszą być początkiem czegoś bardziej spójnego, a które z racji swojej "zalążkowości" odsłaniają przed nami coś znacznie bardziej wartościowego niż tylko kolejny system przekonań. Pokazują bowiem jak na dłoni przyczyny
powstawania
i funkcje wierzeń religijnych - wartość wyjaśniającą, sprawczość i funkcjonalność takiego nadnaturalnego rozumowania. Rozumowania, które będąc jeszcze w powijakach, ujawnia wszystkie swoje funkcjonalne i "celowe" aspekty.
Masz zatem, drogi czytelniku, przed sobą niezwykły tekst - obszerne fragmenty książki Leaonarda Pełki - Polska Demonologia Ludowa. Tekst o zacięciu antropologicznym, odsłaniający przed nami zespół wierzeń demonicznych słowian. Zespół niespójny, nie stanowiący jednolitego systemu religijnego, a co najważniejsze, choć wychodzący już poza prosty animizm czy fetyszyzm, to pozostający nadal na stopniu niższym niż "prawdziwa" teologia z jej kultem "prawdziwych" bogów - będący więc przede wszystkim bardziej demonologią niż teologią.
Przez to, przez te właśnie, pierwotne, nieukształtowane cechy, wierzenia te odsłaniają się przed nami. Możemy patrzeć na nie wstecz mniej więcej tak, jak astronomowie patrzą wstecz czasu oglądając odległe nieukształtowane jeszcze gwiazdy. Patrząc na równie nieukształtowany, demoniczny zespół wierzeń, wyraźnie i jasno możemy zobaczyć ich funkcje - a jest ich wiele: od prób animicznego, sprawczego wyjaśniania groźnych i budzących strach zjawisk przyrody po funkcje kształtujące normy społeczne i chroniące jednostki danej grupy przed groźnymi następstwami (np. nie należy kąpać się w zimie, lub w nocy w nieznanym miejscu, należy unikać leżenia na słońcu w południe). Wszystko to jest łatwe do wychwycenia właśnie ze względu na pierwotny, nieteologiczny jeszcze charakter tych wierzeń.
Widać również jak na dłoni to, o czym pisałem we wstępie do innego artykułu tego cyklu, że przyczyną powstawania wierzeń religijnych była (jest) nie tylko
chęć wyjaśniania budzących zdziwienie lub strach, zjawisk przyrody, ale też naturalna tendencja homo sapiens do rozumowania przez
analogię: skoro ja, gdy na przykład rzucam kamieniem mam w tym zwykle jakiś cel i jestem w tej czynności JA oraz moje narzędzie (czyli kamień), to, powiedzmy, spadający z nieba grad - przez analogię - może również pochodzić od KOGOŚ (znacznie potężniejszego), być jego narzędziem i zostać zrzucony w jakimś celu. Jest to zatem myślenie
animiczne.
Gdy dodać do powyższego myślenia przez analogię bujną
wyobraźnię, pozimom
inteligencji, przy którym homo sapiens zaczyna interesować się przyczyną zdarzeń, oraz poziom
rozwoju wspołecznego, na którym homo sapiens zaczyna tworzyć normy społeczne (często oparte na dramatycznych wydarzeniach, chorobach itp), gdy przyprawić to jeszcze paroma mechanizmami pschologicznymi, choćby
warunkowaniem magicznym, któremu ulegają nawet gołębie - dostajemy gotowy przepis na religię.
Zapraszam zatem do fascynującej lektury, podróży po świecie słowiańskich wierzeń, przedchrześcijańskich oraz tych, które nasiąkły już wiarą chrześcijańską lecz nadal pozostają w sferze demonologii ludowej. Podróży odsłaniającej ich naturę, celowość i funkcję jakiej służyły, a na wyższym poziomie, podróży mówiącej o nas samych - o tym jak, żyjąc w pierwotnych społecznościach, próbowaliśmy rozumieć i organizować świat.
Gorąco polecam.
Citronian-Man
A oto przedstawienie wszystkich części cyklu zderzającego wierzenia z wiedzą naukową. Będą się one sukcesywnie na Nauce pojawiały:
Spis treści:
I. Czysty i skażony rozum:
błędy w myśleniu indywidualnym i grupowym:
- Richard Dawkins - Wrogowie Rozumu - Niewolnicy Zabobonu
- Gustave Le Bon - Psychologia Tłumu
- Pogromycy duchów - James Randi - Psychic Investigator i inne filmy
II. Jak powstał świat, człowiek i cała reszta -
co mówi religia (religie):
- Mieczysław Künstler - Mitologia Chińska
- Leonard J. Pełka - Polska Demonologia Ludowa
-
co mówi nauka:
- Hoimar Von Ditfurth - Na Początku Był Wodór
III. Dlaczego ludzie wierzą - przyczyny powstawania religii
IV. Wirus wiary? - czy religia może być szkodliwa?
- czy nauka może być szkodliwa?
ps. Istotnym elementem całego cyklu jest
Nauka Poprawnego Myślenia - Narcyza Łubnickiego - tekst ważny dla wielu dziedzin naszego życia - został
więc
wyjęty z ram powyższego cyklu i umieszczony jako osobny artykuł. Jeśli chcesz w łatwy, ciekawy i wciągający sposób zobaczyć jak często ulegasz prostym pułapkom myślowym prowadzącym cię do fałszywych wniosków i nauczyć się jak logicznie (i bez ciągłych wpadek) myśleć - to książka dla ciebie.
----------------------------------------------------------------
II.
Jak powstał świat, człowiek i cała reszta - co mówi religia:
Tekst: Leonard J. Pełka - Polska Demonologia Ludowa
Iskry, 1987
Zaistniałe rozdwojenie rzeczywistości na realny świat zjawisk materialnych i fantastyczny świat istot duchowych zapoczątkowało, trwający po czasy współczesne, proces powstawania najróżnorodniejszych postaci demonicznych. Wyobraźnia ludzka powołała do życia całe plejady istot fantastycznych, jak anioły, biesy, cyklopy, diabły, dziwożony, elfy, fauny, gnomy, nimfy, parki, syreny, topce, ubożęta, wilkołaki czy zmory. Istotami tymi zaludnił człowiek otaczający go świat.
Wyobrażenia danych istot demonicznych stanowiły początkowo uosobienie tajemniczych zjawisk przyrody, nie zawsze zrozumiałych oraz często budzących lęk i przerażenie. Za szczególnie groźne i tajemne uważane były zwłaszcza zjawiska atmosferyczne, zjawiska nadchodzące „z góry", jak wyładowania piorunów, wiry powietrzne, burze gradowe, zawieje śnieżne itp. Wyobrażeniom istot symbolizujących dane zjawiska przypisywano więc poczesne miejsce w pierwotnej hierarchii demonicznej.
(...)
Wierzenia słowiańskie, w końcowej fazie swego występowania (IX — XIII w.), nie stanowiły jednolitego systemu religijnego. Były konglomeratem szeregu wątków wierzeniowych o dość różnorodnym charakterze. Inne formy tych wierzeń występowały we wspólnotach rodowych i plemiennych, a inne w kształtujących się państwach słowiańskich. Jak pisał L. Niederle: „Widzimy, że wprawdzie (...) religia ich (Słowian) wyszła już za granice formy czystej magii i fetyszyzmu czy animizmu, ale przecież jako całość pozostała do końca doby pogańskiej na stopniu niższym, który możemy nazwać demonologią albo demonolatrią, oczywiście z niektórymi nachyleniami do form wyższych, i to jedynie w kilku miejscach nastąpił rozwój do rzeczywistej teologii i związanego z nią wyższego kultu prawdziwych bogów".
(...)
Niepoślednią rolę w słowiańskich wierzeniach demonicznych odgrywały postacie nadzmysłowych istot atmosferycznych stanowiących personifikację takich zwłaszcza zjawisk, jak burze i wichry. Do rzędu demonów burzowych w pierwszym rzędzie zaliczyć należy bułgarskiego latającego żmija.
Miał on przebywać w ciemnych chmurach burzowych, skąd napadał na młode kobiety i porywał je.
(...)
Do rzędu powszechnych, nie tylko zresztą w kulturze słowiańskiej, zaliczyć należy także wierzenia o demonach wiatrów i wirów powietrznych. „Niezwykle silne oddziaływanie na wyobraźnię nie cywilizowanego człowieka — pisał K. Moszyński — zawdzięczają te wiatry niewątpliwie swemu występowaniu w kształcie ruchliwym i przy tym zupełnie wyrazistym, tzn. ostro odcinającym się od otoczenia. Z jednorodnej masy przejrzystego powietrza wyłania się przecież taki wicher przed oczyma widza, jak żywa postać, w oczach owego widza podnosi się nagle, jak gdyby przed chwilą ukryty był bądź «w ziemi" czy «stosie kamieni», wiruje, szeleszcząc lub z cicha sycząc, wraz z kurzem, piaskiem, uschłymi liśćmi, sunie kilka kroków i za chwilę znów «tańczy» na miejscu, by w moment później przepaść bez śladu..." (KLS, s. 470) Występowanie owego tajemniczego zjawiska atmosferycznego przypisywano działaniu określonych demonów, zwanych oblakiniami, czyli wiłami powietrznymi, przez ludy bałkańskie (wzmianki w źródłach staroruskich z XI — XIII w.), naviami u Bułgarów (wzmianki w „Kronice dorocznej" Nestora) czy latawcami w Polsce i Czechach
(...)
Najliczniejszą grupę stanowiły demony przyrodnicze, którymi bujna wyobraźnia słowiańska zaludniła okoliczne pola i bory, rzeki i jeziora, pieczary skalne i mroczne wąwozy, zdradliwe trzęsawiska i ruiny starych budowli. Tym wyobrażeniom demonicznym nadawane dość różnorodne postacie; od hożych i kształtnych dziewcząt poczynając, a na szkaradnych potworach kończąc.
Poniższą ich prezentację rozpocząć należy od demonologii polnej, której najbardziej popularnym wyobrażeniem są południce czy połednice, zwane także ciotami.
Południce wyobrażano w postaciach biało odzianych niewiast, snujących się po polach, albo delikatnej błękitnoszarej mgiełki unoszącej się nisko w powietrzu i osiadającej następnie na łanach zbóż, powodującej ich łagodne, lekkie falowanie. Także miedze dzielące pola miały stanowić ulubione miejsce ich pobytu. Na ogół były one nieprzyjaźnie nastawione do człowieka, a zwłaszcza do ludzi przebywających i pracujących w polu południową porą. Na osoby te południce sprowadzały porażenie słoneczne i omdlenia, a także bóle głowy, krzyża i mięśni. Przypisywano im także porywanie wieczorną porą dziewcząt, które porzucały następnie w miejscach bezludnych i głuchych ostępach leśnych.